środa, 9 maja 2012

Wódka Bar

A oto zaległa relacja z tour de wódka bar Warsaw. Uwaga! Lojalnie uprzedzam, aby w każdym z odwiedzonych barów wypijać co najwyżej dwa kieliszki zacnego trunku! W przeciwnym razie następny dzień może upłynąć na mocno zwolnionych obrotach (co spowoduje, że na każde zadane pytanie odpowiadasz z dwuminutowym opóźnieniem i właściwie wszystko ci jedno;)
W stolycy od tzw. wódka barów aż pełno. Właściwie tym mianem możemy określić każdy lokal z koncesją na alkohol. Chodzi jednak o te, do których nawet damy (jak my) wybierają się z zamiarem przechylenia pięćdziesiątki. Pominę klasyka tj. Zakąski Przekąski, gdzie cytując kolejnego klasyka Pan Roman troskliwie patrzy jak przeżuwasz białą kiełbaskę. Wiadomo, tam zawsze. 
Zaczynamy zatem w Śródmieściu od Bufetu Centralnego. Trzeba się nieco natrudzić, żeby znaleźć to miejsce usytuowane na tyłach Novotelu, na Żurawiej (wejście od Parkingowej). Lokal jest surowy. Zimne światło i białe kafelki przypominają nieco klimat dawnego sklepu mięsnego. Odpowiednia atmosfera do zamówienia przy barze pierwszych kieliszków. Wódka smaczna, zimna. W karcie przekąski naprawdę wymyślne jak na ten rodzaj lokalu. Są zimne przystawki takiej jak śledź w śmietanie (14zł), ale też tatar z pstrąga (16zł). Są i dania główne: szczupak, drób, żeberka, cielęcy sznycel (ceny dań głównych od 25 zł do 35 zł). Jest węgierska zupa rybna (12 zł). Jak głosi menu, dania z karty wydawane są do 24:00 plus przekąski zimne i ciepłe do 2:00. Bufet jest przestronny, łączy nowoczesność z wyczuwalnym duchem minionej epoki.  Fajne miejsce na zaprawkę przed, albo samą imprezę.







Idziemy dalej w kierunku palmy na de Gaulle'a. Obok Empiku na Nowym Świecie jest Pijalnia Wódki. Miejsce zdecydowanie mniejsze i zdaje się aspirujące do standardu Zakąsek. Klimat może podobny, bo ze względu na mały metraż ciężko nie ocierać się o innego człowieka, czy nie przeprowadzić jakiejś życiowej rozmowy. Nie wiem czy akurat tak trafiłyśmy, ale wódka była zła. Po drugim kieliszku wychodzimy. Pijalnia Wódki jest zdaje się sieciówką, a jej oddział w Krakowie wcale nie zmienił mojego raczej złego o niej zdania. No i pasztet rozczarował, suchy, niezachęcający. Plusem jest to, że każdy napój alkoholowy czy nie za 4zł, a jedzonko za 8 zł.






Rozpoczynam długą przeprawę na Pragę. Jak sądzimy dobrze nam to zrobi, nie myślcie sobie, forma jest. Skręcamy w Ząbkowską i ze względów sentymentalnych wstępuję do Łysego Pingwina. Kultowe miejsce. Koniecznie odwiedźcie, chociaż samo wnętrze może nie zachwycać. 
Dochodzimy do najodleglejszego punktu naszej wędrówki, tj. do Czystejojczystej. Lokal znajdujący się w dawnej fabryce wódki Koneser. Czego chcieć więcej. Tradycja i nowoczesność;) Bar zastawiony jest setkami butelek z najróżniejszymi wódkami. W lokalu jest jakaś impreza więc siadamy na zewnątrz. Otoczone starą fabryką czujemy klimat starej Warszawy. To jest to. Wódka dobra, lokal ładny (nie wiem czemu dużo barów z wódką ma lekko szpitalny klimat, a może to styl a'la izba wytrzeźwień?), ludzie ciekawi, tańce i hulanki. Gdyby tylko wypić o jeden kieliszek mniej...;)









lokalizacja:
Bufet Centralny: Żurawia 32/34
Pijalnia Wódki i Piwa: Nowy Świat 19a
Czystaojczysta: Ząbkowska 27/31

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz