Besuto to moim skromnym (nie zawsze) zdaniem najlepsza
suszarnia w Warszawie. Ostatnio się przeprowadziła. Do tej pory mieściła się w
jednym z pawilonów w „slumsach” na tyłach Nowego Światu, teraz natomiast wyszła
odrobinę bardziej na światło dzienne i zajmuje dumne, reprezentacyjne miejsce
na wspomnianej już warszawskiej arterii. Dzięki temu jest przede wszystkim
więcej miejsca, gdyż do tej pory w Besuto mieściły się może dwa stoliki i parę
miejsc przy barze i oknie. Teraz wybierając się do Besuto możemy mieć
zdecydowanie mniej obaw w kwestii znalezienia wolnego stolika.
Przechodząc do menu, śmiało można zamawiać wszystko. Polecam
sushi z dodatkiem firmowego, słodkiego sosu Besuto. Wszystko pyszne. Przedstawię
zatem co zamówiłyśmy podczas ostatniej wizyty: futomaki z łososiem w omlecie
tomago wraz z wspomnianym już sosem (obowiązkowa pozycja podczas najbliższej
wizyty), california z krabem oraz futomaki z tuńczykiem, avocado i serkiem
philadelphia. Pisanie po raz kolejny, że wszystko było pyszne, rewelacyjnie
zestawione i w ogóle świetne robi się powoli nudne. Dodam zatem, że ryba jest na
prawdę dobrze umarynowana, soczysta, a w każdym kawałku jest jej solidna porcja.
Sushi jest lekkie, ryż nie zapycha. Na tle ostatnio zamówionego zestawu wydaje
się, że najgorzej wypadły california maki z krabem, nieco suchym.
Jedzenie w Besuto, pomimo znakomitej jakości i walorów
smakowych nie jest drogie. Można zaszaleć.
Kieliszek śliwkowego wina, standard przy sushi, nalany jest
prawie po brzegi. Warto zatem się skusić. Pewnego pięknego dnia kosztowałyśmy
tam z wówczas Panią Młodszą Specjalistką od Zakupów wino z liczi, teraz nie
znalazłyśmy tej pozycji w karcie, a szkoda. Być może rosnące temperatury
przywrócą do karty win ten napój, idealny w gorące dni.
A zatem sushiżercy łączcie się i gromadźcie w Besuto!
lokalizacja: Warszawa, Nowy Świat 27
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz