wtorek, 31 stycznia 2012

Delicje

źródło: www.delies.pl

W ostatni, dosyć mroźny już sobotni wieczór, udałyśmy się (po bezowocnym poszukiwaniu wolnego stolika w Bejrucie) do Delikatesów Esencja (dawne Delikatesy TR). Lokal był dosyć opustoszały (może przez pogodę) więc problemów z wolną miejscówką nie było. Wydaje się, że wystrój restauracji nawiązywać ma do PRL-owskich stołówek, sklepów mięsnych (to chyba przez białe kafelki na ścianach), a poszczególne elementy dekoracji zostały po prostu zestawione ze sobą w jednym miejscu, to jednak ogólny efekt jest jak najbardziej pozytywny. Klimat lekko hipsterski. Mimo zimnych kafelków zrobiło nam się ciepło.
Sympatyczna kelnerka szybko się nami zajęła. Z racji minusowych temperatur bez zastanowienia zamówiłyśmy grzane wino (15 zł). Szklanka wina słusznie nas rozgrzała.  Zamówiłyśmy zupę z soczewicy (16 zł) i krem z marchwi z kozim serem ( 14 zł). O ile do pierwszej pozycji zastrzeżeń nie było, o tyle krem z marchwi był bez wyrazu, musiałam poratować się solem i pieprzą.  Godzina była zbyt późna na obfity posiłek, wobec czego skupiłyśmy się na sałatkach. Ja zamówiłam z gruszką, orzechami włoskimi, serem kozim w sosie musztardowo-cytrynowym, D. z kozim serem, boczkiem, szpinakiem z dressingiem truskawkowo - majerankowym (!!!). Na warsztat poszła też Cesarska. Ceny sałat... cóż...nie zachęcające (ok.30 zł), ale jak najbardziej jest to kwota warta wydania. Sałaty pyszne, świetne połączenia słodyczy ze słonymi smakami. Delicje. 
A. jak zwykle poszła w desery zamawiając serniczek z warstwą granatów, ciekawe i podobno smaczne. 
Ogólnie: dość drogo (dania główne 25 zł -65 zł), choć smacznie. Menu krótkie, ale pozycje na nim (przepyszne) rekompensują ograniczony wybór. Miejsce ciekawe same w sobie i jak najbardziej warte polecenia na mały lansik na mieście!

lokalizacja: Marszałkowska nr 6 (przystanek Plac Unii Lubelskiej)