niedziela, 22 kwietnia 2012

Fort Bema

Sezon rowerowy rozpoczęty. Po zimowym obżarstwie wysiłek fizyczny jest w moim przypadku wskazany. Wybierzcie się koniecznie do Fortów Bema. Fajna miejscówka dla biegaczy, rowerzystów i na spacer też. W starych koszarach znajdują się Forty Forty galeria szeroko pojętych murali i street artu. Wstęp wolny i właściwie nieograniczony. Otwarte całą dobę. W nocy jednak wskazane zaopatrzenie się w latarkę. Mała próbka poniżej:









Wyświetl większą mapę




czwartek, 19 kwietnia 2012

Zwyczajna


Warszawa. Niedzielne, wczesne popołudnie. W rodzinne strony daleko (a w każdym razie nie ma cię tam w ten weekend). Zastanawiasz się, co właśnie Mamusia upichciła na dzisiejszy obiad. Czy polędwiczki w sosie musztardowym, czy swojski schabowy z młodymi ziemniaczkami i mizerią. A w lodówce tylko światło. Nawet puszki pomidorów nie uświadczysz. Myślisz: dosyć! Trzeba zjeść coś porządnego. Wafle ryżowe z dżemem truskawkowym to nie jest tradycyjny polski obiad!
A więc gdzie by tu się wybrać. Bary mleczne zamykają. Sushi na niedzielny obiad jakoś tak nie pasuje. W sukurs przychodzi nowa restauracja na Poznańskiej/róg Wspólnej (znów) o niezobowiązującej nazwie „Zwyczajna”. Kuchnia polska.




Na drzwiach wejściowych kartka formatu A4 informuje jakie tego dnia propozycje menu. Są dwa zestawy do wyboru, a jeśli zdecydujesz się na zestaw, kompot i ciastko gratis. Wchodzimy. Zestawy jednak nas nie przekonały, a więc wybieramy coś z karty. W dziale przekąski znalazłam smażoną wątróbkę z cebulką i jabłkami. Uwielbiam, więc biorę. Pan Kelner poinformował mnie, że wątróbki będą raptem cztery więc na mały głód. Długo się nie namyślając zamawiam jeszcze przecieraki z białym serem i szpinakiem. I to był błąd. Nie przecieraki, bo były smaczne, świeżo robione. Błędem była ilość zamówionego jedzenia. Niech was nie zmyli umieszczenie dania w przekąskach. Wątróbek był cały talerz i spokojnie można ją zamawiać jako danie główne. Przecieraki były już tylko na dobicie. Swoją drogą, fajny pomysł na podanie lanych klusek.



Dziewczęta spożyły dwudaniowy posiłek w postaci barszczu ukraińskiego, bogatego w rozmaite warzywa oraz gołąbka w sosie pomidorowym. No i obowiązkowo kompot z trzema truskawkami wyławianymi widelcem.





Cena wszystkich dań oscyluje wokół 15 zł-20 zł, zupy poniżej 10 zł. Porcje są duże. Co do zasady jedzenie tradycyjne. Ale menu oferuje kilka polskich dań podanych na odrobinę inny sposób (tyczy się to śledzi). Z racji cen i rodzaju kuchni jest to dobry pomysł na codzienny nawet obiad.
Przyjemne, proste, ciepłe i jasne wnętrza. 
Ocena ogólna 4 + (piątki nie będzie za kelnera, który odrobinę wprowadził mnie w błąd:).

lokalizacja: ulica Wspólna 54a

czwartek, 12 kwietnia 2012

Mokotowska22

Wydawałoby się, że w okolicach Placu Zbawiciela nie może pojawić się już żadne zaskakujące miejsce. A jednak Mokotowska22 okazała się miłą niespodzianką. 
Po zapoznaniu się z fejsbukową stroną tego lokalu myślałam, iż jest to trochę bardziej artystyczna kawiarnia, w której zjeść można co najwyżej tartę czy kanapkę na ciepło, popijając ją kawą czy innym koktajlem. Jakże miło było zatem zobaczyć w bądź co bądź minimalistycznej karcie dań pozycje obiadowe, tym bardziej, że poszłam tam prosto po ciężkim dniu pracy:/ 



Oto nasze zamówienia: roladki z bakłażana z kozim serem, sosem pomidorowym i octem balsamicznym. Mimo, że bakłażan był smażony na oleju dnie było lekkie, a bakłażan z serem jest pysznym połączeniem smaków. Wiosna nastraja mnie na lżejsze pozycje z menu. Do roladek zatem wybrałam sałatę ze szpinakiem, melonem, serem gorgonzola i płatkami migdałowymi, w sosie miodowo musztardowym. Mistrzostwo. Całkowicie zastępuje deser, bo dresing i melon sprawiają, że jest to po prostu sałatka na słodko.Dziewczyny poszły w makarony: z łososiem w różowym (pomidorowo-śmietanowym sosie) z krewetkami z chilli i natką pietruszki. Oba świetnie doprawione i mimo wszystko lekkie. Na tyle lekkie, że znalazło się jeszcze miejsce na deser w postaci słodkiej gruszki (chyba jednak z puszki) z mascarpone, serem pleśniowym, posypaną orzechami włoskimi. Smaczna, ale bez rewelacji.
Może dlatego, że spodziewałam się kolejnej typowej kawiarni, a było zupełnie inaczej, Mokotowska22 dołącza do grona ulubionych miejsc. I tych zdecydowanie do ponownego odwiedzenia. Jest bardzo smacznie. Menu jest inne, makarony nieoklepane, ciekawie łączone smaki. Wielkie wyrazy uznania dla kucharza.





 Poza tym w Mokotowskiej22 jest zwyczajnie przyjemnie posiedzieć. Obrazy, świece, połączenie nowoczesnych, prostych mebli z nieco bardziej orientalnymi formami tworzy ciepłe wnętrze. Kawa (na temat której wariacji oferowanych bez liku) w tym miejscu wskazana.
Dobra, jedynym minusem naszej wizyty to dosyć długi czas oczekiwania na zamówienie. Poza tym póki co nie ma alkoholu. Ale po tak pysznym jedzeniu to wszystko zwyczajnie idzie w niepamięć. Jest pysznie! 

lokalizacja: patrz tytuł;)