czwartek, 8 marca 2012

Sushi Bonsai


Niedawno opublikowane statystyki dowodzą, iż nasz piękny, nadwiślański kraj powoli staje się suszarnią Europy. Warszawa jest tego najlepszym przykładem. Praktycznie na każdym rogu można spotkać wyrastające jak grzyby po deszczu nowe sushi bary. Nie, żeby mi to przeszkadzało, ale niestety nie zawsze ilość idzie w parze z jakością. Wobec powyższego do grona moich ulubionych suszarni - pomimo ich natłoku w stolicy - zaliczyć do niedawna mogłam tylko dwie: Besuto na tyłach Nowego Światu i Sushi Go (chyba już zamknięte) na skrzyżowaniu tej samej ulicy ze Świętokrzyską.
      Od ostatniego wtorku na moje prywatne sushi podium wskakuje „Sushi Bonsai”. Restauracja ulokowana jest w „biznesowej” części miasta, na parterze jednego z wieżowców przy ulicy Grzybowskiej. Wnętrze japońsko-stonowane, ciemne, proste. Właściwie takie, jakie powinno być.



W karcie tłok. Możemy zjeść zarówno samą smażoną rybę, kuszące owoce morza  jak i makarony czy danie z woka. Przyszliśmy jednak na sushi i na nim postanowiliśmy się skupić. Jak już wspomniałam karta jest imponująco rozbudowana, więc z pewnością każdy sushiżerca znajdzie coś dla siebie.
My wybraliśmy 8 sztuk California Lux (avocado, krab, serek, tobico) i 10 sztuk Sake Futomaki (łosoś, tykwa, avocado, ogórek). Po krótkiej chwili na stół wjechała imponująco wyglądająca deska sushi. Szybkie zamoczenie kawałka w sosie sojowym i już wiemy, że to jest to. Przepyszne sushi. Przede wszystkim nie można narzekać na małą ilość składników. Każdy kawałek jest pożądnie wypchany rybą i pozostałymi składnikami, a  ryż jest tylko dodatkiem. Ryba była soczysta, fajnie zamarynowana, świeża. Palce lizać. Grubo pokrojony, wyjątkowo dobry imbir, którego nie zawsze jestem fanką świetnie równoważył i oddzielał smaki.
Poza tym sushimakerzy z całą pewnością znają się na swoim fachu, bo sushi było na prawdę dobrze zrobione/zwinięte, co pomogło uniknąć niezręcznych sytuacji z rozpadającym się po drodze sushi.



Jeśli chodzi o ceny. Wydawać by się mogło, że lokal nie należy do najtańszych, ale biorąc pod uwagę jakość i ilość składników w każdym kawałku z przekonaniem stwierdzam, że sushi w Bonsai jest warte zostawienia tam części wypłaty (za sushi, które słusznie nas nasyciło, kieliszek białego wina i piwo zapłaciliśmy 80 zł, jak na sushi przyzwoicie).
Miejsce godne polecenia i obowiązkowe dla sushimaniaków.

lokalizacja: Warszawa, ulica Grzybowska 5A

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz