czwartek, 16 lutego 2012

Charlotte Chleb i Wino...omlet i kawa


       Leniwa sobota, ostre słońce i mróz. Śniadanie w Charlotte. Do kawiarni/bistro docieramy po dosyć długim jak na sobotni poranek poszukiwaniu miejsca parkingowego. Lekko po dziesiątej w Charlotte jest już tłum ludzi i ciężko jest znaleźć miejsce. Siadamy przy oknie. Widok na budzący się Plac Zbawiciela całkiem ładny. Zabiegana kelnerka podrzuca nam menu. Jest głośno. Charlotte tętni życiem od rana do nocy.
      Wystrój chyba najprostszy z możliwych. Białe ściany, drewniane stoliki, na ścianach lustra, na stołach kwiaty. Bezpośrednio za ladą zaczyna się kuchnia, co sprawia, że wszelkie aromaty przedostają się bezpośrednio na salę.




    
  












  


    Zamawiamy omlet francuski z szynką (do wyboru jest jeszcze z serem kozim) podawany z dwiema kromkami chleba oraz Jambon Gruyére (czyli grilowaną kanapkę z domowym, zielonym pesto, szynką i serem), podawaną z marchewką, której technologii przyrządzenia do końca nie ustaliłyśmy (jakby lekko podgotowana w jakimś wywarze, w każdym razie świetnie doprawiona i pyszna). Do tego obowiązkowa latte.
      Jak już wspomniałam lokal jest pełen ludzi, głośno, ciężko dosłyszeć rozmówcę, a jeszcze ciężej własne myśli. Obsługa (widocznie wprawiona w dużym obłożeniu lokalu) szybko podaje nam najpierw kawę, która stawia nas na nogi. Dociera śniadanko. Omlet pycha...delikatny i puszysty. Szynka fajnie zaostrza jego smak. Kanapka jeszcze lepsza. Pesto (z rukoli i bazylii??) świetnie łączy składniki. Owszem byłyśmy głodne, ale nasze zamówienie zgodnie oceniłyśmy na piątkę z plusem:) Zaspokoiłyśmy głód, ba, nawet się najadłyśmy, chociaż porcje wydawały się małe.
       




       W Charlotte możemy też kupić różnego rodzaju bułeczki, rogaliki, chleby, ciastka, wszystko ponoć pieczone na miejscu. Duży plus. Fajnym pomysłem jest też duży stół na środku lokalu. Skraca dystans, bo nieznajomi muszą usiąść razem.
     Trochę obawiałam się w Charlotte, bo przecież to jedno z tych miejsc, w których się bywa. Nie byłam pewna czy to dobra miejscówka na spokojny sobotnioporanny posiłek, czy to dobre miejsce,żeby odpocząć po całotygodniowym nadęciu. Okazało się, że tak. Atmosfera jest jak najbardziej sprzyjająca wyluzowaniu, jest miło. Miejsce wypełnia pozytywna, miejska energia. I faktycznie jest tak, że mimo otaczającego gwaru, mimo tętniącego za oknem miasta, pijąc kawę w Charlotte jesteś w stanie na chwilę się zatrzymać i pomyśleć, że jest ok. 


lokalizacja: Warszawa, Plac Zbawiciela
http://www.bistrocharlotte.com/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz